Dzień dobry bardzo;))
Uff dzień niby jak codzień aczkolwiek ciężki ze względu na to iż moi hości wyjechali na weekend rodziców do NY.
6 dni będzie ze mną babcia dzieci więc nie ma źle, ale dużo do roboty jest , nie da się zaprzeczyć.
A więc wczoraj rano zaiweźliśmy dzieci do szkoły, rodzice fru na lotnisko a ja o 14 30 mialam jechac pod biuro gdzie spotkałam się z Momo ;)) i razem śmigłyśmy po dzieci i na gimnastykę.
Och co to było za fajne miejsce !
Aż samej mi się chciało poskakać po tych linkach i drążkach ;D
Niestety późna godzina dała się baaardzo we znaki mojej małej i byłam świadkiem pierwszego poważnego ambitnie opłakanego dramatu, oczywiście bez konkretnego powodu. To znaczy jest powód-zmęczenie materiału ;)
Idąc dalej, nocka była okropna. Coraz bardziej tęsknie za domem i wszystkim innym w pl.
Nawet słodycze tutejsze mi nie smakują..;/
Zmieńmy temat więc.
Dziś dzień zaczęłam wstając z łóżka lewą nogą. Od samej pobudki moj pozytywizm zanikł do samego zera.
Ale śniadanie, obowiązki w domu, lunche nie lunche, zapomniane zadanie domowe, mózgowe jedzenie i jedziemy. Powrót pranie, projekt, naczynia, racuchy ! ;D
Trochę fejsbuka, tv i w drogę!
I tu są schody.
No bo tak, wzięłam wszystko, racuchy przykryłam folią więc jestem reaady to go.
Wychodzę, chcę nastawić alarm, piiiip, to i to okno jest otwarte.
Ok, szukam okna, wszystkie zamknięte, szukam w innych pokojach, zamknięte.
Dzwonię do K, otwarte felerne okna były w łazience ;D
Ok schodzę, nastawiam alarm jeejj udało się !
Wychodzę z domu sprawdzam czy drzwi zamknięte, ups zapomniałam kluczy od auta.
Klops, idę pod garaż, kod nie działa, idę pod drzwi klucz nie działa.
Przejeżdżały nasze kochane panie sprzątaczki i widząc moje próby otwarcia drzwi podeszły i pomogły <3
Wzięłam klucze, nastawiłam alarm, drzwi zamknięte. Wchodzę do auta pięknie wycofałam na 3, byłam z siebie dumna ;D
Jadę jadę, ups nie wklepałam adresu w nawi. Cóż, stop na zatoczce, adres w gps i sru.
Jadę jadę, gps mówi skręć w lewo a pokazuje jedź prosto ;D więc pojechałąm prosto, a tu dupa!
Miało być w lewo ;D
No to 'u turn' zrobiłam go pięknie ;D
I wkońcu podjechałam pod biura spóźniona o prawie 20 minut ;o
Uff, parkowanie poprawiałam tylko 2 razy i było idealnie ;))
Pojechalysmy po dzieci, spowrotem pod biura, wzielam auto i do safeway'u wio.
Zaparkowałam przepięęęęęknie za pierwszym razem !
Momo była ze mnie dumna :)
Potem parę filmów z dziećmi, miały odpocząć przed piknikiem.
Więc niczym ich nie męczyłam.
I przyszedł czas na carnival !! czyli piknik po naszemu ;)))
No
więc przyjechaliśmy, i jedno nasze dziecko się przestraszyło tłumu i
wszystkiego na około więc ja zostałam z drugim a momo pojechała do domu z
małą. Mała moja ma 7 lat ale nie lubi imprez.
Cóż, zostałam z chłopcem i bawiliśmy się świetnie, to znaczy on ze swoimi kolegami ;D
Dopiero po kolacji spędziliśmy czasu trochę razem ale było świetnie ;))
Uwielbiam go ;))
Wygrał tort ;) i parę innych pierdół.
Razem poszliśmy zrobić sobie parę fotek w dziwnych kostiumach,
na wyścigi w workach, pokopać piłę ;))
Potem do domu i ot właśnie leżę i piszę w tle słuchając i oglądając ukradkiem pierwszą miłość.
Dobranoc ;))